Po pierwszym dniu praktyk

W skrócie:


Właśnie tak czułem się po powrocie do domu pierwszego dnia praktyk w Nottingham City Council. Nie miałem wcześniej okazji być wrzuconym na tak głęboką wodę jeśli chodzi o konieczność używania języka angielskiego. O ile ze zrozumieniem współpracowników problemu nie było, o tyle stres skutecznie utrudniał próby wykazania się czymś więcej niż tylko all right, yes, of course, why, no, I will, thanks, bye. Cóż, mam nadzieję że moje nowe otoczenie okaże trochę zrozumienia i uda mi się zrehabilitować w najbliższym czasie ;)


Co się tyczy ogólnych warunków stażu, jest dobrze. NCC mieści się w nowoczesnym budynku przy Station Street, parę kroków od centrum miasta i galerii handlowej Broadmarsh. Dostałem własne stanowisko komputerowe, telefon (niestety, nie cierpię tego urządzenia), kartę identyfikacyjną uprawniającą mnie również do przejazdów środkami komunikacji miejskiej. Technicznie rzecz biorąc mogę jej używać do jeżdżenia kiedy chcę, jednak jest to ściśle kontrolowane - urzędnicy mogą z nich korzystać tylko w godzinach pracy, i tylko do czynności służbowych (nie wlicza się w to dojazd z i do pracy). Nieważne na jak wysokim stołku siedzą. Uważam to za dobre rozwiązanie, warte przeniesienia na nasz grunt.

Zespół również jest w porządku, ludzie są mili i chętnie udzielają pomocy. Mam jedynie obawy, że spróbują namówić mnie do picia bawarki. Dawno już nie widziałem większego szoku na twarzy kiedy na pytanie o ilość mleka w herbacie odpowiedziałem "I don't add milk to my tea".


Komentarze