Przeprowadzka

Dlaczego pisze tak pozno?

Zarówno poprzedni wpis, jak i ten oraz każdy kolejny piszę już z nowego lokum.
Wybaczcie poślizg czasowy, raz trochę się działo, innym razem znowu nie działo się nic ale brakowało chęci.
W każdym razie od teraz postaram się pisywać regularnie i nadrobić zaległości.


Następnego dnia po naszej pechowej przygodzie udało nam się przeprowadzić (jak dobrze zawsze mieć plan B!). Teraz i warunki zakwaterowania są lepsze, i przede wszystkim czujemy się bezpieczniej. Jak miałem się później dowiedzieć, poprzedni adres mieścił się na jednej z gorszych dzielnic miasta, które swoją drogą kiedyś nazywane było Shootingham...

Powoli przestawiamy się do angielskiej rzeczywistości - wbrew pozorom wcale nie jest łatwo przywyknąć do spotykania uśmiechniętych i miłych (w większości) ludzi na ulicach i w sklepach. Pewnym ułatwieniem jest fakt, że mamy pewne doświadczenie z zeszłego roku.

Dom wymaga sporo sprzątania. Zainspirowany staroangielską modą, wyglądający na Pakistańczyka właściciel, którego dla wygody nazwaliśmy Wieśkiem, wszędzie położył dywany. WSZĘDZIE. Tak, nawet w kuchni. I w łazienkach. Co ciekawe, nie widziałem nigdy żeby odkurzał - a piszę te słowa mieszkając tutaj już miesiąc. Cóż, jakoś trzeba się przemęczyć te 3 miesiące. I tak jest lepiej niż pod pierwszym adresem. I kaucji nie trzeba było płacić, blisko do miasta, 5 minut do Lidla. Raj imigranta ;)


Komentarze