Niewidzialne ściany - minusy pracy w boksach

Praca Nottingham City Council odbywa się w 3-osobowych boksach.

Już na wstępie zaznaczę, że nie uważam tego rozwiązania za dobre. O ile z pewnością ułatwia to kontakt z pozostałymi dwoma osobami, to stwarza różne dziwne, w moim odczuciu śmieszne, sytuacje. Najbardziej kuriozalną i nienaturalną z nich są

Niewidzialne ściany




Wspominałem to zjawisko w poprzednim poście. Polega to na tym, że ludzie należący do różnych zespołów nie tylko nie integrują się ze sobą, oni nawet się nie komunikują! Pracownicy potrafią nie wiedzieć jak nazywają się osoby siedzące 5 metrów od nich. Dla mnie jest to sytuacja nienormalna, nawet kiedy odbywałem staż w Komisji Europejskiej, mając do dyspozycji swój 'gabinet' (nic to, że dzielony z koleżanką-stażystką, zawsze wybiorę taką opcję nad otwarte przestrzenie i korporacyjne boksy!), i tak znałem każdego w biurze.

Objawia się to w sposób prosty - po prostu każda grupa ignoruje wszystkie pozostałe (na szczęście z nielicznymi, chlubnymi wyjątkami!). Na początku, siedząc przy swoim biurku, przez pierwszy tydzień myślałem sobie: super, tylu ludzi dookoła, super okazja do nawiązania nowych znajomości, na pewno ktoś będzie chciał się zapoznać. Otóż nic bardziej mylnego: okazało się że poza przywitaniem się pierwszego dnia nikogo nie interesało nic poza "Hello, how are you", którego serdecznie nie znoszę. Formułka ta tak niemożebnie działa mi na nerwy, że na usta cisną mi się słowa powszechnie uznawane za niecenzuralne. Dawno już przestałem zastanawiać się nad sensem pytania kogoś jak leci, kiedy w ogóle nie interesuje nas odpowiedź. Właściwie najlepiej porównać to do systemu hasła i odzewu - "Hi, how are you?" "I'm OK, and you?" "Fine, thanks" - spoko, jesteś swój, a teraz daj mi spokoj. Nie, wcale nie interesuje mnie jak Ci minął weekend. To po kiego grzyba pytasz "How was your weekend"?!

Jednak człowiek do wszystkiego się z czasem przyzwyczaja. Po frustracji z akapitu wyżej nie ma już śladu - jej miejsce zajęło automatyczne odpowiadanie formułką na formułkę. Nikogo się prosić o nic nie mam zamiaru - nie chcą się poznać, nie mój problem. Mimo że sam nie jestem typem bardzo społecznym, to jednak idea tak zamkniętego społeczeństwa nie do końca mi odpowiada...

Im dłużej tutaj jesteśmy, tym więcej dostrzegamy minusów. Jak wszędzie :) Obiecuję, że nie uświadczycie wielu postów nacechowanych negatywnymi emocjami, jednocześnie proszę o zrozumienie, że czasem dobrze jest przelać swoje żale na papier - od razu lżej na sercu :) Jutro, najdalej pojutrze kolejne wpisy!

Komentarze